Podoba Ci się ten wpis?
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może nie wszyscy są tego świadomi, ale Robert Kubica podpisując kontrakt z zespołem F1 Alfa Romeo Racing wraca na stare śmieci. Alfa Romeo to tak naprawdę znany i przez lata obecny w Formule 1 zespół Sauber z siedzibą, bynajmniej nie we Włoszech, ale w… szwajcarskim Hinwil. Jest to ta sama ekipa, w barwach której w 2006 roku zadebiutował Robert. Wtedy zespół był mocno związany z BMW i biało-niebieskie bolidy wystawiał pod szyldem BMW Sauber. Patrząc na rozczarowujący sezon 2019 w Williamsie, w którym w większości wyścigów Kubica dojeżdżał na ostatnim miejscu, można zapomnieć że nasz rodak odnosił w F1 naprawdę znaczące sukcesy. To właśnie w BMW Sauber Robert odniósł jedyne zwycięstwo w karierze (w 2008 roku w Kanadzie), a dzięki konkurencyjnemu bolidowi (w odróżnieniu od „taczki” od Williamsa) walczył z czołówką jak równy z równym i zajmował wysokie miejsca. Były to piękne czasy (zwłaszcza dla nas kibiców), które z całą sympatią dla zespołu Alfy Romeo i 35-letniego Roberta, już raczej nie wrócą.

No właśnie — było pięknie, więc przyjemnie jest wrócić do tamtych chwil i powspominać „stare dobre czasy”. W moim archiwum mam trochę wartościowych materiałów związanych z BMW Suber i Robertem Kubicą. Najciekawsze z nich wiążą się z BMW Sauber F1 Team Pit Lane Park. Poniżej nieco spóźniona (jedynie 12 lat ;)) foto-relacja z tego wydarzenia.

Kierunek moto-przygoda!

BMW Sauber F1 Team Pit Lane Park w Warszawie

BMW Sauber F1 Team Pit Lane Park — strasznie długa nazwa jak na wydarzenie które miało miejsce ponad 12 lat temu w Warszawie (17-19 sierpnia 2007 roku). Była to namiastka wyścigu Formuły 1 w Polsce, praktycznie jedyna okazja aby z bliska zobaczyć, usłyszeć i poczuć niepowtarzalną atmosferę „królowej sportów motorowych”. No i oczywiście zobaczyć na żywo Roberta Kubicę. Grzechem było się nie wybrać…

Pit Lane Park to impreza bardzo podobna do Verva Street Racing (organizowana przez rodzimy Orlen). Wydarzenie od BMW odbyło się na terenie lotniska na warszawskim Bemowie, które w tamtym czasie zamieniło się w prawdziwy park rozrywki dla entuzjastów motorsportu i fanów Roberta Kubicy.

Szczególnie mocno z tej imprezy zapamiętałem długie kolejki do wejścia oraz wyjątkowo piekące sierpniowe słońce. Organizatorzy chyba nie spodziewali się aż takiego zainteresowania, a że park miał ograniczoną pojemność, to ludzi wpuszczano turami. Skutkowało to tym, że aby dostać się na imprezę należało odstać w kolejce co najmniej kilka godzin. Czy było warto? Zdecydowanie TAK!

Zaraz po wejściu można było zobaczyć bolid BMW Sauber F1.07, czyli model używany w sezonie 2007. Porównując do obecnych wyścigówek pakiet aerodynamiczny wydaje się nad wyraz prosty.

Wiele rzeczy związanych z bolidem można było obejrzeć z bliska, a nawet dotknąć. Rzadko pojawia się okazja aby zobaczyć jego serce (2,4 litrowy silnik V8), czy zazwyczaj ukryte elementy jak np. układ wydechowy. To naprawdę robi wrażenie.

Po sezonie 2006 F1 opuściła firma Michelin. Od 2007 roku jedynym dostawcą stał się Bridgestone.

Bardzo fajną atrakcją była możliwość wejścia w rolę obsługi technicznej i sprawdzenia się w zadaniach wykonywanych podczas pit stopu. W tamtym czasie w F1 oprócz zmiany opon uzupełniano także paliwo. Podczas imprezy obie te rzeczy można było zrobić samodzielnie (w przypadku tankowania oczywiście bez paliwa).

Magnesem dla kibiców był oczywiście nasz „rodzynek” w F1, czyli Robert Kubica. Były wywiady na scenie (przeprowadzane przez „słynnego” komentatora Andrzeja Borowczyka), ale przede wszystkim pokazowe przejazdy bolidem. To co przygotowali organizatorzy ciężko było nazwać torem – był to jedynie kawałek prostej zakończonej placem do nawrotu. Tak naprawdę Robert nie był w stanie ani się rozpędzić, ani nawet samodzielnie nawrócić (a o efektownych bączkach można było zapomnieć). Bezapelacyjnie najlepsze doznania dostarczał silnik – ryk wychodzący z „widlastej ósemki” robił niesamowite wrażenie ogłuszając wszystkich zgromadzonych.

Mnie osobiście bardzo cieszyło, że BMW nie przyjechało jedynie z Formułą 1. BMW Motorsport od wielu lat zaangażowane jest w różne serie wyścigowe. Na imprezę zabrali ze sobą kilka ciekawych pojazdów – BMW 320si, w którym mistrzostwo WTCC zdobył Andy Priaulx, BMW Z4 M Coupe w wersji rajdowej, wyścigówkę z ówczesnej Formuły BMW oraz kilka motocykli.

Było też trochę innych atrakcji – pokazy akrobacji na motocyklu, przejazdy w BMW z uszkodzoną oponą typu run flat (niestety tylko jako pasażer) oraz możliwość przyjrzenia się autom oferowanym przez pobliskich dealerów.

Red Bull dodał mu skrzydeł

W mojej ocenie impreza odniosła bardzo duży sukces, widać było że motorsportem interesuje się wiele osób w Polsce. Zainteresowanie było tak duże, że BMW ze swoim „parkiem” wróciło do Polski także w kolejnym roku (2008).

Kończąc moje wspomnienia nasuwa mi się jedno krótkie (nieco gorzkie) przemyślenie. Od opisywanego wydarzenia minęła już ponad dekada, a polscy kibice nadal nie doczekali się istotnych imprez wyścigowych w naszym kraju (zwłaszcza że po 2017 roku Polska zniknęła także z kalendarza WRC). Niestety pozostaje nam jedynie namiastka światowego motorsportu w postaci Verva Street Racing, kibicowanie przed telewizorem lub daleka wyprawa na jeden z zagranicznych torów wyścigowych. No ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma…

P.S. Spodobał Ci się nasz wpis? Możesz nas wesprzeć stawiając nam kawę. Dzięki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.