Wszyscy kochamy takie sportowe historie – dwóch przeciwników walczy zaciekle przez cały sezon, klasyfikacja zmienia się jak w kalejdoskopie, a rozstrzygnięcie przeciąga się do ostatnich zawodów, ostatnich metrów, ostatnich sekund… Walka do samego końca – to jest to co wszyscy doceniają najbardziej, dzięki temu przechodzi się do historii, zyskuje popularność oraz szacunek wśród kibiców i przeciwników.
Jednak to co wydarzyło się w sezonie 2019 zawodów World RX pomiędzy Timmym Hansenem i Andreasem Bakkerudem, przenosi definicję „walki do samego końca” na zupełnie inny poziom. Finalne rozstrzygnięcie było tak nieprawdopodobne, że aż niemożliwe i wątpię aby kiedykolwiek się powtórzyło. Tak mocno zostało w mojej pamięci, że pomimo tego, iż upłynęły prawie dwa lata, to postanowiłem do niego wrócić w nowym wpisie na łamach BRUUUM.pl.
W dalszej części wpisu osadziłem lub udostępniłem linki do filmów na YouTube, na których możecie sami doświadczyć tego o czym piszę (a zapewniam, że warto!). Zacznę jednak od tego, aby w kilku zdaniach wyjaśnić Wam o co chodzi w Rallycrossie i dlaczego w ogóle jest czym się ekscytować.
World RX > WRC?
Powiedzmy sobie szczerze – Światowe Mistrzostwa w Rallycrossie (oficjalny skrót World RX) nie są aż tak popularne i rozreklamowane jak Światowe Mistrzostwa w Rajdach (WRC). Nie mają też aż tak bogatej historii, gdyż oficjalnie wystartowały dopiero w 2014 roku. Jednak od samego początku były bardzo atrakcyjne dla sportowców i przyciągnęły wielu (u)znanych kierowców (głównie rajdowych, ale nie tylko) – w stawce przewijali się m.in.: Petter Solberg (mistrz WRC), Mattias Ekström (dwukrotny mistrz DTM), Sébastien Loeb (dziewięciokrotny mistrz WRC i rekordzista Pikes Peak) czy Ken Block (znany z serii filmów Gymkhana).
Rallycross znacząco różni się od rajdów choć na pierwszy rzut oka widać wiele podobieństw. Auta z zewnątrz wyglądają niemal tak samo, ale specyfikacja techniczna jest zupełnie inna (choć oba auta to mocarne potwory). Różni się też miejsce przeprowadzania zawodów – w klasycznych rajdach kierowcy ścigają się „w terenie”, podczas gdy w rallycrossie wykorzystywane są specjalnie przygotowane zamknięte tory (o nawierzchni częściowo asfaltowej, a częściowo szutrowej). Nie muszę wspominać, że możliwość śledzenia niemal całego toru z trybun jest wyjątkową atrakcją dla kibiców.
I choć darzę dużym szacunkiem kierowców WRC i ich niespotykane umiejętności (wystarczy obejrzeć jakikolwiek onboard aby uświadomić sobie jakim szaleńcem trzeba być, aby pędzić prawie 200km/h przez wąskie leśne czy polne drogi), to World RX oferuje to czego w rajdach mi najbardziej brakuje – bezpośrednie współzawodnictwo. W rallycrossie w każdym biegu startuje jednocześnie kilku zawodników (zazwyczaj od 3 do 6), którzy walcząc „koło w koło” przepychają się na wąskim i krętym torze. Jest to zupełne przeciwieństwo rajdów, w których zawodnicy rywalizują pomiędzy sobą jedynie wirtualnie.
Zakręcone zasady i punktacja
Żeby zrozumieć jak bardzo nieprawdopodobne było finałowe rozstrzygnięcie sezonu 2019 musicie najpierw zrozumieć (lub przynajmniej spróbować zrozumieć) nieco pokręcone zasady i punktację w World RX.
Zawody trwają dwa dni i składają się na nie:
- Kwalifikacje, które podzielone na 4 niezależne, ale przebiegające tak samo części (Q1, Q2, Q3 i Q4). W każdej z nich zawodnicy dzieleni są na mniejsze grupy 3-5 aut, które uczestniczą w krótkich 4-okrążeniowych wyścigach. Mimo że walka w każdej grupie jest bardzo zażarta, to nie liczy się wygrana, ale wykręcenie najlepszego czasu całego biegu. Z uzyskanych czasów składana jest kolejność kierowców w danej części kwalifikacji. Finalny porządek całych kwalifikacji jest wypadkową wyników ze wszystkich części, a jej wyliczeniom służą tzw. punkty pośrednie. To co najważniejsze to fakt, że dzięki zwycięstwu w całych kwalifikacjach zawodnik dostaje aż 16 punktów do klasyfikacji generalnej (gdzie podczas całych zawodów można zdobyć maksymalnie 30 punktów). Kolejni kierowcy dostają odpowiednio punktów 15, 14, 13, 12… itd.
- Półfinały, w których uczestniczy 12 najlepszych zawodników z kwalifikacji. Podzieleni są na dwie grupy po 6 kierowców. Do finału przechodzi po 3 najlepszych zawodników z każdego półfinału. Wszyscy dostają punkty do klasyfikacji generalnej – odpowiednio 6, 5, 4, 3, 2 i 1 punkt w zależności od zajętego miejsca.
- Finał, w którym bierze udział już tylko najlepsza szóstka, jest punktowany nieco inaczej. Zwycięzca otrzymuje 8 punktów, a kolejni zawodnicy 5, 4, 3, 2 i 1. Zarówno finał jak i półfinały są nieco dłuższe – zawodnicy musza pokonać 6 okrążeń.
Zwycięzcą całej imprezy jest kierowca, który zwycięży w finałowym biegu. I niekoniecznie będzie to ten sam kierowca, który podczas całego dwu-dniowego eventu zgromadził największa liczbę punktów. Jednak to właśnie gromadzone przez całe wydarzenie punkty wpływają na miejsce w klasyfikacji mistrzostw.
Jeśli w tym momencie się nieco pogubiliście to nie szkodzi – wystarczy, że zapamiętacie, że przez całe dwudniowe wydarzenie naprawdę dużo się dzieje i każdy wyścig jest okazją do zdobycia upragnionych punktów.
Mistrzostwa w sezonie 2019 miały dziesięć zawodów – większość na torach w Europie plus trzy bardziej egzotyczne wypady do Abu Dhabi (inauguracja sezonu), Kanady oraz RPA (ostatnie zawody).
Zobacz także
Niezapomniany finał World RX 2019
Sytuacja przed World RX of South Africa
Generalnie cały sezon 2019 był wyjątkowo wyrównany. Przyczyniła się do tego absencja zawodników, którzy zdominowali poprzednie lata – Pettera Solberga, Mattiasa Ekströma i przede wszystkim Johana Kristofferssona (bez dwóch zdań króla tej dyscypliny posiadającego obecnie już 3 tytuły mistrzowskie). Brak starych mistrzów pozwolił wybić się innym zawodnikom, wśród których prym wiedli bracia Hansen (Timmy i Kevin), Andreas Bakkerud, Niclas Grönholm (syn dwukrotnego mistrza WRC Marcusa Grönholma) oraz Timur Timerzyanov. Każdy z nich zaliczył przynajmniej jedno zwycięstwo w opisywanym sezonie.
Przez pierwsze 9 zawodów najlepiej punktującymi kierowcami byli Timmy Hansen oraz Andreas Bakkerud – to pomiędzy nimi miały rozstrzygnąć się losy mistrzostwa. Przed finałowymi zawodami w RPA obu kierowców dzielił tylko jeden punkt (187 Hansen i 186 Bakkerud). Dodatkowo za ich plecami czaił się jeszcze Kevin z niewielka stratą 7 punktów. To, że po dziewięciu eventach różnica pomiędzy pierwszą dwójką wynosiła tylko 1 punkt potwierdzało wyjątkowo wyrównaną stawkę i zapowiadało bardzo ciekawe zawody w Cape Town.
Spokojne kwalifikacje
Kwalifikacje przebiegły zgodnie z oczekiwaniami – obaj pretendenci do tytułu pokazali się z dobrej strony zajmując wysokie drugie (Hansen) i trzecie miejsce (Bakkerud). Nieznacznie lepszy Timmy zyskał kolejny punkt przewagi nad Andreasem (202 vs 200). Przedsmakiem finałowego starcia było Q4 w którym obaj zawodnicy mieli okazję stanąć w bezpośrednim pojedynku i pokazali, że żaden z nich nie zamierza odpuścić. Kwalifikacje wygrał będący tego dnia w wyśmienitej formie Niclas Grönholm.
Półfinał podgrzał atmosferę
Wyniki kwalifikacji sprawiły, że Hansen i Bakkerud trafili do różnych półfinałów. Utrudniło im to bezpośredni pojedynek, a jedyne co mogli zrobić to jak najlepiej zaprezentować się w swoich wyścigach. Co zresztą wyszło im świetnie bo obaj zawodnicy wygrali swoje biegi półfinałowe. Tym samym półfinały podtrzymały dwupunktową różnicę (208 vs 206). Wszystko miało się rozstrzygnąć w wyścigu finałowym! Czy Bakkerud dogoni Hansena?
Finał, czyli gra o wszystko
Finał rozpoczął się wyśmienicie dla Bakkeruda, który zaraz po starcie objął prowadzenie. Na ogonie siedział mu Timmy. Jeszcze na pierwszym okrążeniu doszło do kontaktu Hansena z Bakkerudem co poskutkowało wypadnięciem z trasy obu braci Hansen! Na całym zamieszaniu najbardziej skorzystał Grönholm, a na torze zapachniało sensacją. Bakkerud przez resztę okrążeń utrzymywał drugą pozycje nie mogąc dogonić Niclasa, a Timmy desperacko nadrabiał zaległości do pozostałych zawodników. Kluczowe okazało się wyprzedzenie Schneidera na trzecim okrążeniu, po którym Timmy awansował na czwarte miejsce. Taka kolejność utrzymała się już do końca dając zwycięstwo w zawodach Niclasowi Grönholmowi, przed drugim Bakkerudem (+5 pkt) i czwartym Hansenem (+3 pkt). Zresztą co ja Wam będę opowiadał, zobaczcie sami poniżej 😉
Zaraz po zakończeniu biegu wszyscy zabrali się za liczenie punktów…
Trudno w to uwierzyć, ale w klasyfikacji generalnej pojawił się remis! 211 do 211! Wyobrażacie to sobie? Po tylu zaciętych wyścigach, po tylu okazjach do zdobycia większej lub mniejszej liczby punktów obaj zawodnicy zdobyli ich tyle samo! W takim przypadku o tytule mistrzowskim zdecydować miała liczba wygranych zawodów, a w tym lepszy był Hansen (4 do 1).
W całej tej sytuacji żal mi Bakkeruda, który był wyjątkowo blisko i naprawdę zrobił wiele aby zdobyć upragnione mistrzostwo. Przez cały sezon 2019 wspierałem Norwega, którego darzę sympatią odkąd stał się zespołowym partnerem Kena Blocka w sezonie 2016 i 2017. Swoją postawą i walką do samego końca zasłużył na duży szacunek i mam nadzieję, że w przyszłości będzie miał jeszcze okazję zdobyć tytuł mistrzowski (choć ze względu na brak funduszy nie zobaczymy go w World RX w 2021).
Nowy Spark w kolekcji 1:43
Postawa Bakkeruda i NIEPRAWDOPODOBNA walka do samego końca zaowocowały właśnie tym wpisem oraz… nowym modelem w mojej kolekcji 😉
Miniatura w skali 1:43 wykonana przez Sparka przedstawia Audi S1 WRX, którym Andreas zwyciężył w zawodach w Kanadzie i którym walczył o mistrzostwo aż do ostatniego wyścigu. Ilekroć na niego patrzę przypomina mi się ten spektakularny i nieprawdopodobny finał. Zdecydowanie jest to model z ciekawą historią, a takie wyjątkowo lubię gromadzić w swojej kolekcji.