Słyszeliście o Hill Climb? Można to dosłownie przetłumaczyć jako wspinaczka na górę lub wzgórze. Wspinaczka ale… autem! A do tego jak najszybciej i jak najwyżej! Właściwie tyle wystarczy aby opisać ten typ zawodów.
Hill Climb jest popularny w wielu miejscach na świecie, ale nie w każdym jest tak samo efektowny. Wszystko zależy od lokalizacji – jak wysoka oraz trudnodostępna jest góra, którą próbują zdobyć kierowcy.
Pikes Peak International Hill Climb (PPIHC), czyli higher better faster stronger
Wyścig do chmur – tak potocznie nazywane są zawody polegające na jak najszybszym wjechaniu na górę Pikes Peak znajdującą się w stanie Kolorado w Stanach Zjednoczonych. Są to chyba najbardziej znane zawody typu Hill Climb, a zawdzięczają to m.in. swojej wyjątkowo długiej historii.
Pierwsze zmagania miały miejsce ponad 100 lat temu (w 1916) i od tamtej pory odbywają się praktycznie co roku (z przerwami na I i II Wojnę Światową). Pierwszym zwycięzcą był Amerykanin Rea Lentz, który w 1916 roku ustanowił czas 20:55.600. Był to wynik, który stał się punktem odniesienia dla wszystkich kolejnych uczestników.
Trasa liczy prawie 19,99 km, start odbywa się na wysokości 1 440 m n.p.m., a kończy na wysokości aż 4 302 m. Aby dojechać na górę należy pokonać 156 zakrętów. Do 2002 roku zawodnicy ścigali się na luźnej (szutrowej) nawierzchni. Po 2002 trasa zaczęła zmieniać swój charakter – pojawiały się utwardzone odcinki, aż do 2012 roku, gdy zawody odbyły się w całości na asfalcie.
Zmagania na Pikes Peak są całkiem popularne (na starcie staje ok. 100 zawodników podzielonych na różne klasy), a sama trasa jest dosyć wymagająca zarówno dla ludzi jak i pojazdów. Warto wiedzieć, że na dużej wysokości powietrze jest ubogie w tlen, co powoduje nie tylko problemy u ludzi, ale także negatywnie wpływa na pracę silników spalinowych, których moc pod koniec trasy potrafi spaść nawet o 30%. Popsuć szyki potrafi także wyjątkowo zmienna i nieprzewidywalna pogoda.
W historii zdarzały się też spektakularne i dosyć niebezpieczne wypadki. Co by nie mówić, trzeba mieć naprawdę sporo talentu i odwagi, aby osiągnąć dobry wynik w tych zawodach.
Zobacz także
Sky is the limit
W tych zawodach „niebo jest limitem”. Dosłownie i w przenośni. Dosłownie bo trasa kończy się tam gdzie szczyt dotyka błękitnego nieba, a w przenośni bo stwierdzenie to idealnie pasuje do specyfiki startujących aut – są to prawdziwie POTWORNE wyścigówki/rajdówki, których celem jest przekraczanie kolejnych granic.
W najbardziej widowiskowej klasie „Unlimited” nie obowiązują praktycznie żadne ograniczenia (poza względami bezpieczeństwa), co skutkuje powstawaniem niezwykłych, wręcz prototypowych konstrukcji. Charakterystyka trasy – ciągle „pod górę” i dużo zakrętów – promuje auta o wysokiej mocy i z dużym dociskiem aerodynamicznym.
Moc aut dochodzi niejednokrotnie do ponad 900 KM, a przyjęte rozwiązania bywają wyjątkowo zaskakujące (np. dwa silniki w VW Golfie z 1987). W pogoni za jak największym dociskiem pojawiają się olbrzymie tylne skrzydła oraz przednie spojlery przypominające wielką szuflę. Takich rozwiązań, charakterystycznych dla Hill Climb, nie znajdziecie w innych popularnych zawodach. To właśnie wyjątkowy wygląd uczestniczących aut (zarówno wśród klasyków jak i współczesnych samochodów) skłonił mnie to zainteresowania się „wspinaczką” na Pikes Peak.
Europejczycy podbijają Amerykę
Początkowo w wyścigu Pikes Peak uczestniczyli i zwyciężali głównie amerykanie (szczególnie utytułowani byli Louis i Bobby Unser), ale z czasem zawody stały się znane także poza Ameryką Północną. W historii Pikes Peak przeskoczę od razu do jej najciekawszego okresu, który rozpoczął się na początku lat 80 ubiegłego wieku.
Lata 80 to szalony czas w światowych rajdach. Audi wprowadziło napęd Quattro (na 4 koła), który bezpowrotnie zmienił tę dyscyplinę i rozpoczął wyścig technologicznych zbrojeń. Finalnie skończyło się to wprowadzeniem słynnej grupy B, w której auta rajdowe stały się niebezpiecznymi maszynami o zawrotnych osiągach. Arena rajdowych mistrzostw świata stała się zbyt mała dla niektórych producentów, a pobicie rekordu na znanej amerykańskiej górze było wyjątkowym pokazem siły i otwierało nowe możliwości marketingowe. Jednymi z najważniejszych graczy w świecie rajdowym w tamtym okresie byli Audi oraz Peugeot i to oni odegrali największą rolę w zmaganiach na Pikes Peak.
Michèle Mouton – jedyna kobieta, która zwyciężyła zawody PPIHC / fot. Volkswagen Michèle Mouton za kierownicą Audi Quattro S1 / fot. Volkswagen
Audi po raz pierwszy swoje auta zaadoptowało na potrzeby Pikes Peak w 1984 roku, a za jego kierownicą usiadła Francuzka Michèle Mouton. Jednak dopiero rok później – w 1985 – udało jej się wygrać imprezę i ustanowić nowy rekord (11:25.390) za kierownicą Audi Quattro S1 (oczywiście zmodyfikowanego na potrzeby zawodów). Do tej pory jest to jedyna kobieta, która wygrała te zawody w najwyższej klasie i jedyna której udało się pobić rekord.
Zobacz także
Jednak rekord Michèle Mouton nie utrzymał się zbyt długo. Rok później, także za kierownicą Audi, o ponad 16 sekund poprawił go amerykański kierowca Bobby Unser (ikona Pikes Peak, 8-krotnie pobijał rekord trasy we wcześniejszych latach). W 1986 zrobiło się jeszcze ciekawiej, bo Niemiec Walter Röhrl otrzymał do rąk ostatnie wcielenie Audi Sport Quattro oznaczone jako E2 – auto wyglądało wyjątkowo spektakularnie ze względu na zastosowaną karoserię z nowatorskim (jak na tamte czasy) wielkim tylnym spojlerem i przednim skrzydłem w formie olbrzymiej szufli. Efekt? Poprawa rekordu o kolejne 21 sekund i po raz pierwszy zejście poniżej 11 minut (10:47.850).
Trzy lata i trzy kolejne rekordy w wykonaniu Audi musiało zrobić wrażenie na Peugeocie. Francuski koncern rzucił rękawicę Audi nie tylko w światowych mistrzostwach, ale także w zawodach Pikes Peak. W 1987 roku Peugeot wystawił, co miał najlepszego, czyli duet Peugeot 405 Turbo 16 i fina Ari Vatanena. Model 405 to wyjątkowo udana konstrukcja, dzięki której udało się pobić kolejny rekord, ale Ari poprawił go „jedynie” o 630 ms (10:47.220). Podczas przejazdu nakręcono film Climb Dance, na którym szczegółowo uwieczniono wyczyn Vatanena.
Rok póżniej, także w Peugeocie, rekord próbował ponownie poprawić Bobby Unser. Co prawda zwyciężył w imprezie, ale nie był w stanie pobić rekordu (był wolniejszy o nieco ponad sekundę).
Zwycięstwa Peugeota zbiegły się w czasie z zamknięciem funkcjonowania rajdowej Grupy B, co wpłynęło na znaczące zmiany układu sił w światowych mistrzostwach rajdowych i osłabiło zainteresowanie europejskich producentów dalszym udziałem w zawodach Pikes Peak. Widać to było także po wynikach – kolejne rekordy nie były ustanawiane tak często.
Wiśnie kwitną na amerykańskim wzgórzu
Niedługo później zainteresowanie imprezą przyszło z nowego kierunku, a konkretnie z Japonii. Co prawda rekord Vatanena został pobity w 1993, ale dopiero rok później zaczęło się robić wyjątkowo ciekawie. W 1994 roku, Rod Millen w aucie Toyota Celica AWD Turbo znacząco zbliżył się do granicy 10 minut ustanawiając nowy rekord czasem 10:04.060.
Przez następne lata najczęściej zwyciężały auta japońskich producentów. Na początku Toyoty (modele Celica i Tacoma), którymi Rod Millen próbował bezskutecznie poprawić swój rekord. A później Suzuki (Escudo, XL7, SX4) z nowym królem wzgórza jakim stał się Japończyk Nobuhiro Tajima (7 zwycięstw).
Rekord Millena z 1994 roku udało się pobić dopiero 13 lat później. W 2007 roku Tajima w Suzuki XL7 był bardzo bliski złamania granicy 10 minut, ale ostatecznie skończyło się na wyniku 10:01.408, co i tak było nowym rekordem.
Okres królowania Japończyka zbiegł się w czasie z dużymi zmianami na Pikes Peak. Od 2002 roku ze względów ekologicznych, zdecydowano się na stopniowe utwardzanie trasy, która do tej pory w całości szutrowa, zaczynała posiadać odcinki asfaltowe. Proces zmian trwał prawie 9 lat, a ostatnie zawody na dwojakiej nawierzchni odbyły się w 2011 roku, przy czym 3/4 trasy było już asfaltowe.
Magiczną granicę 10 minut udało się złamać dopiero w 2011. Dokonał tego nie kto inny jak Nobuhiro Tajima w Suzuki SX4, a nowy wynik robił duże wrażenie (9:51.278), chociaż w jego pobiciu zapewne nieco pomogła zmieniająca się charakterystyka trasy.
Zobacz także
Królowie asfaltu
Od 2012 roku trasa Pikes Peak w całości była już pokryta asfaltem. Organizatorzy obawiali się, że brak szutrowej nawierzchni spowoduje spadek widowiskowości i zainteresowania zawodami. Stało się wręcz odwrotnie – liczba zgłoszeń na pierwszą, w pełni „asfaltową” edycję, była zdecydowanie większa niż wcześniej. Zachęciło to też wielu producentów, aby ponownie skierować uwagę na znaną górę w Kolorado.
Edycja 2012 zaczęła się mocnym akcentem. Rhys Millen (syn znanego na Pikes Peak Roda Millena) odniósł zwycięstwo za kierownicą Hyundaia Genesis Coupe poprawiając najlepszy czas o ponad 5 sekund i ustalając nowy rekord na 9:46.164.
W 2013 roku Millen powrócił za kierownicą nowego auta od Hyundaia i swój wynik podkręcił jeszcze bardziej – niewiele zabrakło mu do granicy 9 minut (finalnie 9:02:192). Jednak ze swojego wyniku nie cieszył się zbyt długo – jeszcze w tych samych zawodach musiał uznać wyższość prawdziwego mistrza…
W 2013 roku Peugeot postanowił nawiązać do chlubnej przeszłości i powrócić na Pikes Peak. Do zadania podeszli wyjątkowo ambitnie – celowali w ustanowienie rekordu na nowym, nieosiągalnym dla innych poziomie. Ich ambicje potwierdzało wyjątkowe auto zbudowane od podstaw specjalnie na zawody w Kolorado. Pomimo, że Peugeot 208 T16 Pikes Peak w nazwie ma popularne oznaczenie 208, to niewiele ma wspólnego z drogowym (dalekim) kuzynem. Monstrualne tylne skrzydło i wielka przednia szufla to już niejako standard, ale najciekawsze znajduje się pod maską. Podwójnie doładowany silnik V6 o pojemności 3,2l generował 875 KM przy zaledwie 875 kg (1 KM na 1 kg masy!). 1,8 sekundy do 100 km/h, 4,8 s do 200 km/h i 7 sekund do maksymalnej prędkości 240 km/h. To naprawdę robi wrażenie. Aby okiełznać takie auto potrzebowali wyjątkowego kierowcy, w tym kontekście 9-krotny rajdowy mistrz świata – Sébastien Loeb – nadawał się idealnie. Zawody zakończyły się efektownym zwycięstwem, a nowy rekord to nokaut – 08:13.878, lepiej o ponad 1,5 minuty od wyniku z 2012 roku!
Ze względu na dwukrotne pobicie rekordu edycja w 2013 roku była jedną z najciekawszych. Obu najlepszych zawodników sponsorował Red Bull, który z tamtejszego wydarzenia przygotował bardzo ciekawy film dokumentalny „King of the Peak„.
Pięć lat – tyle czasu cieszył się Peugeot ze swojego rekordu. Wydawać by się mogło, że wyniku Loeba jeszcze długo nikt nie poprawi. A jednak! I to dzięki kolejnemu europejskiemu producentowi, który postanowił powrócić na trasę zawodów PPIHC. A mowa tutaj o Volkswagenie.
Elektryczna rewolucja, która dosięga rynek motoryzacyjny wpływa także na świat motorsportu. Kwestią czasu było pobicie rekordu Pikes Peak przez samochód elektryczny, zwłaszcza że silniki elektryczne pozbawione są ograniczeń silników spalinowych istotnych w Hill Climb – nie tracą mocy ze względu na mniejszą ilość tlenu na dużej wysokości. To powoduje, że odpowiednio przygotowana elektryczna wyścigówka ma dużo większy potencjał aby osiągnąć dobry wynik. Wiedział o tym koncern VW przygotowując model I.D. R na zmagania Pikes Peak w 2018 roku.
VW I.D. R to wyjątkowo ciekawy prototyp. Moc maksymalna 680 KM przy wadze ok. 11o0 kg nie robiła takiego wrażenia jak rekordowa wyścigówka od Peugeota. Jednak siła tego modelu tkwiła w zastosowaniu dwóch silników elektrycznych. Ilość akumulatorów została zoptymalizowana dokładnie pod te zawody, a całą konstrukcję wspomagał system odzyskiwania energii przy hamowaniu. Ciekawie prezentuje się sylwetka auta – niska i długa karoseria przypomina bolidy z wyścigów długodystansowych (np. znanego wszystkim 24 godzinnego Le Mans). Postawiono także na sprawdzonego i doświadczonego kierowcę – Francuz Romain Dumas był zwycięzcą zawodów PPIHC w 2016 i 2017 roku.
Początkowo celem dla VW było zwycięstwo w klasie aut elektrycznych, ale finalnie zwyciężyli w całych zawodach ustanawiając nowy rekord na poziomie 07:57.148. Warto podkreślić, że po raz pierwszy w historii osiągnięto wynik poniżej 8 minut!
Zobacz także
Jako ciekawostkę dodam, że zwycięstwo Volkswagena zrobiło na wszystkich duże wrażenie, ale nie na… szefie Peugeot Sport! Bruno Famin stwierdził, że spodziewał się wyniku lepszego o 10-15 sekund i nie wykluczył, że przy sprzyjających okolicznościach, będą chcieli wrócić na Pikes Peak. To tylko potwierdza, że historia bicia rekordów w tych wyjątkowych zawodach nie jest jeszcze zakończona.
Volkswagen I.D. R i Romain Dumas to wyjątkowo dobrana para, więc zupełnie nie dziwi, że po spektakularnym wyniku na Pikeas Peak ruszyli po kolejne sukcesy. W 2019 pobili rekordy m.in. na kolejnych zawodach Hill Climb (tym razem na chińskiej górze Tianmen) oraz na wyjątkowo wymagającej północnej pętli toru Nürburgring.
Jak zmieniał się rekord Pikes Peak przez lata?
- 20:55.600 – 1916 – Rea Lentz / Romano Special
- 19:16.200 – 1921 – King Rhiley / Hudson Special
- 18:47.000 – 1923 – Glen Shultz / Hudson Essex
- 18:15.000 – 1924 – Otto Loesche / Lexington Special
- 17:48.400 – 1925 – Charles H. Myers / Chandler Special
- 17:41.600 – 1928 – Glen Shultz / Stutz Special
- 17:10.300 – 1931 – Charles H. Myers / Hunt Special
- 16:47.200 – 1932 – Glen Shultz / Shultz/Stutz Special
- 16:01.800 – 1934 – Louis Unser / Stutz Special
- 15:49.900 – 1938 – Louis Unser / Loop Cafe Special
- 15:39.400 – 1939 – Louis Unser / Snowberger Special
- 15:35.200 – 1941 – Louis Unser / Burd Special
- 15:28.700 – 1946 – Louis Unser / Maserati
- 15:15.400 – 1953 – Louis Unser / Federal Engineering Special
- 14:39.700 – 1954 – Keith Andrews / Joe Hunt
- 14:27.200 – 1955 – Bob Finney / Dick Frenzel Special
- 14:27.000 – 1956 – Bobby Unser / Unser Special
- 14:11.700 – 1957 – Bob Finney / Dick Frenzel Special
- 13:47.900 – 1958 – Bobby Unser / Unser Special
- 13:36.500 – 1959 – Bobby Unser / Unser Special
- 13:28.500 – 1960 – Bobby Unser / Unser Special
- 12:56.700 – 1961 – Bobby Unser / Unser Special
- 12:05.800 – 1962 – Bobby Unser / Unser Special
- 11:54.900 – 1968 – Bobby Unser / Rislone Special
- 11:54.180 – 1979 – Dick Dodge Jr. / Hoffpauir Wells Coyote Chevrolet
- 11:44.820 – 1982 – Bill Brister / Woziwodzki Wells Coyote Chevrolet
- 11:38.300 – 1983 – Al Unser, Jr. / Woziwodzki Wells Coyote Chevy
- 11:25.390 – 1985 – Michèle Mouton / Audi Sport Quattro S1
- 11:09.220 – 1986 – Bobby Unser / Audi Sport Quattro SL
- 10:47.850 – 1987 – Walter Röhrl / Audi Sport Quattro E2 Pikes Peak
- 10:47.220 – 1988 – Ari Vatanen / Peugeot 405 Turbo 16
- 10:43.630 – 1993 – Paul Dallenbach / Davis Chevrolet
- 10:04.060 – 1994 – Rod Millen / Toyota Celica AWD Turbo
- 10:01.408 – 2007 – Nobuhiro Tajima / Suzuki XL7
- 09:51.278 – 2011 – Nobuhiro Tajima / Suzuki SX4
- 09:46.164 – 2012 – Rhys Millen / Hyundai Genesis Coupe
- 08:13.878 – 2013 – Sébastien Loeb / Peugeot 208 T16 Pikes Peak
- 07:57.148 – 2018 – Romain Dumas / Volkswagen I.D. R
Hill Climb według Kena Blocka, czyli narodziny Climbkhany
Na koniec mały bonus – Pikes Peak z nieco innej perspektywy. A co jeśli celem nie byłoby jak najszybsze, ale najbardziej widowiskowe wjechanie na górę? Z takim pomysłem wyszedł Ken Block znany ze swojej serii viralowych filmików Gymkhana.
W oczekiwaniu na dziesiątą część Gymkhany Ken Block zaskoczył i przygotował zupełnie nową produkcję w postaci Climbkhany. Nazwa nie jest przypadkowa – jest to połączenie Gymkhany z Hill Climb. Block „wspina” się na Pikes Peak w swoim wyjątkowym aucie jakim jest Hoonicorn V2 (bazujący na Fordzie Mustangu z 1965 roku). Powstawanie tego epizodu przedstawiono także w dokumencie Gymkhana Files, który szczególnie polecam nie tylko ze względu na tematykę Pikes Peak.
___
* Fotografia tytułowa pochodzi z materiałów Red Bull – © Flavien Duhamel/Red Bull Content Pool