Złoty tłok – to wyjątkowe trofeum jest nagrodą w zawodach zorganizowanych przez klub Klasyczne Moto Puławy. Bynajmniej nie o zwycięstwo tutaj chodzi, bo uczestnicząc w imprezie zyskujemy coś zupełnie innego. O co chodzi w tej nietypowej zabawie? Dlaczego warto było wziąć w niej udział? To postaram się przybliżyć Wam w mojej fotorelacji.
Rajd ma charakter turystyczno-krajobrazowy i taka forma zawodów idealnie sprawdza się w przypadku starych aut. Nie ma tutaj bezpośredniej rywalizacji, nie ma walki „zderzak w zderzak”, nie liczą się osiągi aut i wybitne umiejętności kierowania. Jest to świetna okazja aby rozruszać swojego klasyka (w moim przypadku BMW e30) i wybrać się w trasę pełną zagadek, pięknych widoków i lokalnej historii.
Tegoroczny rajd był już IV edycją imprezy, która powróciła po praktycznie 5 latach przerwy. Bardzo mnie to ucieszyło ponieważ brałem udział w dwóch poprzednich rajdach, a w 2015 roku zająłem drugie miejsce nagrodzone srebrnym tłokiem. Wiadomo, że złoto to złoto, ale trzeba przyznać że srebrne trofeum prezentuje się na półce w salonie wyjątkowo dobrze.
Jako że zawody organizowane są przez klub puławskich miłośników klasycznej motoryzacji to trasa rajdu od zawsze związana jest z Puławami i jego okolicami. Nie inaczej było także tym razem. Wyprawę rozpocząłem w Puławach aby kolejno odwiedzać Gołąb, Dęblin, Gniewoszów, Jaroszyn (okolice Góry Puławskiej) i powrócić do Puław. Przekładało się na około 80-90 kilometrów, których przejechanie (razem z rozwiązaniem zagadek) zajmowało około 3 godzin.
W tej zabawie bardzo przydatna jest pomoc w postaci pilota, który będzie nawigował i wspomagał rozwiązywanie zagadek. Początkowo trasę planowałem pokonać wspólnie z rodziną – Żoną oraz dwójką małych dzieci. Jednak z racji pogody (upał z temperaturą prawie 30 stopni) i braku klimatyzacji połączonej z awarią tylnych szyb (bez możliwości ich uchylenia) zdecydowałem się na samotny przejazd. Miałem też trochę obaw czy jazda podczas tak wysokiej temperatury nie będzie zbyt dużym wyzwaniem dla 33 letniego auta, jednak poradziło sobie z nią bez najmniejszego problemu.
Trasa została wyznaczona wzdłuż rzeki Wisły i biegła po obu jej stronach – jej nadwiślański charakter przekładał się na wyjątkowe widoki pełne nadrzecznej roślinności oraz typowych dla Lubelszczyzny łąk i pól. Szczególnie spodobał mi się fragment drogi z Dęblina do Gniewoszowa i dalej do Wysokiego Koła, którym jechałem pierwszy raz w życiu. W podziwianiu krajobrazu pomagała pogoda – czerwcowe, popołudniowe słońce podkreślało wszechobecną zieleń i różnorodność przyrody.
Kolejnym walorem trasy jest nawiązanie części zadań do historii odwiedzanych miejsc. Szczególnie dużo działo się w okolicy Puław podczas I i II Wojny Światowej, a konieczność rozwiązania zagadek jest tylko wstępem i zachętą do pogłębienia informacji o wydarzeniach z przeszłości. Niektóre z nich, jak choćby wysadzenie pociągu amunicyjnego pod Gołębiem, nadawałyby się na niejeden film.
Zadań było dwadzieścia i praktycznie wszystkie udało się rozwiązać bezpośrednio na trasie. Z racji że jechałem sam, to skorzystałem ze sprawdzonej praktyki, aby w każdym miejscu gdzie była zagadka zrobić zdjęcie – ułatwiło mi to ostateczne spisanie wszystkich odpowiedzi w domowym zaciszu. Jeśli interesuje Was treść zadań oraz szczegóły trasy to odsyłam do materiałów udostępnionych przez organizatora.
Jak już wspomniałem walczymy o trofeum w postaci złotego, srebrnego i brązowego (a raczej czarnego) tłoka, które otrzymają 3 najlepsi uczestnicy. Kto ma szanse na nagrody? Pierwszą kwestią jest poprawne rozwiązanie wszystkich zagadek, co wcale nie jest takie oczywiste bo w poprzednich edycjach zdarzały się (także mi) drobne pomyłki.
Drugą kwestią jest zdjęcie z trasy – należy wybrać tylko jedno zdjęcie, więc w praktyce od jego atrakcyjności zależy to czy załapiemy się do grona najlepszych uczestników. W moich zbiorach najciekawiej prezentowały się zdjęcia pod pozostałościami Fortu Mierzwiączka w Dęblinie (ruiny z charakterystycznym napisem CAVE). Założyłem jednak, że samo miejsce jest na tyle wyjątkowe i atrakcyjne samo w sobie, że takie zdjęcie może wybrać wielu uczestników. Chcąc się nieco odróżnić, do mojego zgłoszenia, załączyłem fotografię zrobioną w zupełnie innym, nieco nietypowym miejscu – pod Sanktuarium Maryjnym w Wysokim Kole. Było to jedno z najładniejszych zdjęć jakie udało mi się wykonać tego dnia. Swoim wyborem chciałem dodatkowo podkreślić wyjątkowość tego miejsca jako punktu, który warto odwiedzić nie tylko podczas rajdu.
Czy wybrana fotografia będzie wystarczająca na zdobycie złotego tłoka? To się dopiero okaże, ale brak wygranej nie będzie dla mnie problemem – jak widzicie wystarczającą nagrodą jest przyjemność z przejechania tej ciekawej lokalnej trasy. Mam nadzieję, że tegoroczna edycja nie będzie ostatnią, a jeśli pojawią się kolejne to serdecznie zachęcam Was do udziału. Naprawdę warto!
Aktualizacja 5.07.2020
Niestety tym razem musiałem zadowolić się jedynie dyplomem. Podobnie jak większość uczestników „wyłożyłem się” na pierwszym zadaniu, które okazało się nieco podchwytliwe.
IV Rajd Klubu Klasycznego Moto Puławy został oficjalnie zakończony podczas wspólnego zlotu pod puławskim Pałacem Marynki. Poniżej kilka zdjęć z tego spotkania na którym wręczono puchary (tłoki) i dyplomy.